Kinowa wersja historii wokółziemskiego rejsu australijskiej nastolatki Jessiki Watson właśnie pojawiła się na Netlixie i wzbudza dużo emocji. Żeglarskie fora i grupy pęcznieją od komentarzy. Co to za film i czy warto go oglądać, szczególnie jeśli jest się żeglarzem czy miłośnikiem żeglarstwa. ?
Do tematu, dla kogo jest ten film, za chwilę dojdziemy, a teraz warto zacząć od samego początku, czyli co to za historia. Otóż film jest kinową wersją, czy raczej fabularyzowaną opowieścią o wokółziemskim rejsie młodej dziewczyny z Australii zrealizowanym na podstawie napisanej przez nią książki.
Jessica
Jessica Watson jest Australijką, która opłynęła świat jachtem żaglowym. Non stop, bez asysty, samotnie.
Kończąc w dniu 15 maja 2010 roku swój rejs, kilka dni przed 17 urodzinami stała się najmłodszą żeglarką, która opłynęła świat. W tym samym roku została wydana jej książka o rejsie pt. True Spirit, która stała się kanwą do realizacji filmu.
W 2011 roku, otrzymała oficjalny tytuł Młodej Australijki Roku. Została też członkiem najmłodszej załogi, która kiedykolwiek wystartowała w regatach Sydney-Hobart. W 2012 roku, otrzymała Order Australii ( Order of Australia Medal ) za zasługi dla żeglarstwa i za postawę bycia wzorem dla młodych ludzi w Australii. Jako przedstawiciel młodzieży w Światowym Programie Żywnościowym ONZ odwiedzała obozy uchodźców w Laosie, Libanie i Jordanii.
Jej popularność w Australii jest wciąż bardzo duża. Oczywiście dotknęła ją także w taki dość typowy sposób jak innych celebrytów – m.in. występowała w lokalnej edycji tańca z Gwiazdami.
Dziś, kilkanaście lat po rejsie nie żyje przeszłością i to wielkie wydarzenie nie podporządkowało dalszych życiowych wyborów. Żeglarstwo nadal jest jej wielkim hobby, jednak w codziennym życiu chciała czegoś innego. W 2017 roku skończyła studia biznesowe MBA i na co dzień pracuje jako konsultant w dużej firmie księgowej w Melbourne.
Warto wspomnieć, że w 2021 roku przeżyła bardzo ciężki moment w swoim życiu. W wieku 29 lat zmarł nagle jej partner, z którym była przez dziesięć lat.
Nastolatki też mają swój Everest.
Jessica Watson nadal jest bardzo świadoma roli, w jakiej stanęła po swoim rejsie. Wtedy, dla wielu młodych ludzi stała się ikoną samodzielności, sprawczości, odwagi.
Po powrocie powiedziała:
„Jestem zwykłą dziewczyną która uwierzyła w swoje marzenie. Nie musisz być kimś wyjątkowym, żeby osiągnąć coś niezwykłego. Musisz mieć marzenie, wierzyć w nie i ciężko pracować”.
Mówiła to do 70 tysięcy ludzi zgromadzonych w maju 2010 roku w Sydney, którzy przyszli ją przywitać po zakończonym rejsie. Wśród nich było mnóstwo młodzieży. I teraz, kolejna generacja młodych ludzi dostaje kinową wersję jej opowieści.
To dla nich powstał ten film.
Film o sile ducha, o realizacji marzeń i dążeniu do celu. O mentorach, którzy są jak się pojawiają w odpowiednim momencie to są „mistrzami” od których młody człowiek się uczy, na kim się wzoruje. Także o sile rodziny, czyli o tym, co młodzi ludzi najbardziej potrzebują – bezgranicznej akceptacji i wsparcia. Wtedy są w stanie zdobyć swój Everest, czy opłynąć swoją własną kulę ziemską.
Magazyn TIME swoją recenzję tego filmu zatytułował, że jest to „hymn niepodległości młodych ludzi.”
„Szesnaście lat to wiek, kiedy zaczynasz marzyć o niezależności, o działaniach na własne ryzyko, czy nawet próbujesz robić coś ciut mniej bezpiecznego – ale mimo to cały czas chcesz mieć pewność, że Twoim rodzice są za twoimi plecami, jeśli nie dasz rady”.
Nie bójmy się, że po tym filmie setki nastolatków wsiądą na jacht, by płynąć dookoła świata. On nie ma zachęcać czy namawiać do wyruszania na ocean w trampkach. Każdy z nich ma swój prywatny Horn czy Everest…być może trudniejszy niż rejs Jessiki.
Świat nie kręci się wokół żagli.
Myślę, że teraz łatwiej będzie przyjąć fakt, że to nie jest film robiony dla żeglarzy. Opanujmy zatem poczucie wyjątkowości, traktowania żeglarstwa nawet jak religii, a to również przebija z komentarzy o tym filmie na internetowych grupach. Bo potem oglądamy film „niby żeglarski”, a przychodzi rozczarowanie, którego owocem jest mnóstwo, że to bardzo słaby film, jeśli nie najgorszy.
Staram się zrozumieć, że to wynika ze stałego poczucia braku tej „naszej tematyki” w mediach. Szukamy czegokolwiek z żaglami w tle i wtedy rzucamy się z wielkimi oczekiwaniami, trochę zapominając, że świat nie kręci się wokół żagli. A na pewno nie świat Netflixa.
Dlatego, żeby w odpowiedni sposób spojrzeć na ten film to trzeba przypomnieć dużą czerwoną literkę „N”, czyli producenta filmu, oraz zobaczyć w jakiej kategorii ten film jest pokazywany „przygodowy, familijny, inspirujący, uczuciowy, pogodny”.
Jeśli ktoś go będzie oglądać i w „disnejowskim” filmie dopatrywać się realiów żeglugi na oceanie to jest oczywiste, że się nie spodoba. I jeśli po 20 minutach oglądania zacznie was, żeglarzy, drażnić, to lepiej wyłączyć telewizor, bo to znaczy że film jest totalnie nie dla Ciebie.
Ale jeśli zasiądziemy przed telewizorem mając tę świadomość, to naszą wyobraźnią zawładnie fajna historia o sile marzeń i wytrwałości młodej dziewczyny. Wtedy, pojawiające się na ekranie źle zbuchtowane liny, latające po kabinie satelitarne radio, czy inne niedociągnięcia żeglarskie przestaną mieć jakikolwiek znaczenie.
A jeśli usiądziecie do tego filmu ze swoim nastoletnim dzieciakiem, i obejrzycie to w fajnym klimacie jako przygodowe kino familijne, to będziecie mieli naprawdę świetny rodzinny żeglarski wieczór !
Trampki.
Młodziutka aktorka Tegan Croft jest naprawdę świetna w roli Jessici.
Jest w tym filmie scena, gdy bohaterka długo czeka na wiatr. W pewnym momencie w środku gwiaździstej nocy jacht się unosi jakby był w kosmosie, a Jessica wręcz lewituje wokół niego.
Jeśli ktoś dotrwał do tego momentu i dalej czekał, że jednak zobaczy „dobrą praktykę żeglarską” na ekranie, to znaczy że kompletnie nie zrozumiał przesłania tego filmu. To scena jakby przeniesiona rodem z Awatara, jest mistyczna. Scena kompletnie nierealna, która jednocześnie najdobitniej pokazuje jak należy traktować cały ten film.
Kiedyś bym powiedział jak piękną bajkę Disneya. 😉
Dodatkowo, bardzo symboliczne są trampki, które pojawiają się w kluczowych momentach filmu. Są bardzo ważne, pokazują że bohaterka Australii, masowej wyobraźni całego kontynentu wciąż pozostaje zwykłą, uśmiechniętą nastolatką w trampkach…
Zazdroszczę
Zazdroszczę Australijczykom żeglarki, która nadal jest wzorcem dla wielu młodych ludzi. Zazdroszczę, że mają o niej film zrealizowany przez największego obecnie producenta. Realizując ten film, kilkanaście lat po wokółziemskim rejsie Netlix przypomniał jak wartościową osobą dla młodych Australijczyków jest Jessica Watson.
O tym jak wielka siła drzemie w Jej historii i jakie może mieć oddziaływanie, świadczy fakt, że film miał swoją premierę równocześnie w 190 krajach świata, w 30 różnych językach. To się zdarzyło po raz pierwszy w historii takich firm jak Netflix.
Jestem przekonany, że ta nieco disnejowska forma pokazanie żeglarskiej przygody dotrze do znacznie większej liczby młodych ludzi na całym świecie niż najporządniej i najrealniej zrealizowany dokument.
Dlatego, jeśli ktoś będzie oglądał go zwracając uwagę na źle zbuchtowane liny, niezgodne z dobrą praktyką żeglarską przygotowanie do żeglugi w ciężkiej pogodzie , to znaczy że kompletnie nie rozumie dlaczego i dla kogo ten film powstał.
Kocham żeglarstwo, bardzo ważna jest dla mnie etyka jachtowa, staram się zawsze pamiętać o zasadach dobrej praktyki żeglarskiej. Oglądając ten film nie będę w ogóle zwracał uwagi na źle zbuchtowane liny, czy nieodpowiedzialne rzucanie radiem po kabinie, jeśli po wyłączeniu telewizora mój 10-letni syn nasycony tą historią powie: „tato, a popłyniemy w tym roku znowu na łódkę ?”