„Naprawdę chcesz dać ten film na tegoroczny festiwal ? Usłyszałem od znajomego, który jako pierwszy jakiś czas temu miał szansę go zobaczyć. Przecież to jest film o żeglarskich i życiowych nieudacznikach. Wiadomo, jak to się skończy…”
Hm..pomyślałem…Gdy obejrzałem go pierwszy raz, to nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje serio. Po drugim razie nie mogłem zasnąć, wiedząc już że to było serio.
Tak. Właśnie dlatego chcę pokazać film „Zagubieni”.
JachtFilm to nie tylko filmy o zwycięzcach regat, wypraw, utalentowanych projektantach czy świetnych szkutnikach. Ważne jest przypominanie postaci ze świata żeglarstwa, znaczących wydarzeń, słynnych konstrukcji. Wielokrotnie od widzów dostawaliśmy sygnały, że walor edukacyjny filmowych historii jest bardzo istotny. Ten festiwal to jednak, a może przede wszystkim cholernie wielka dawka intensywnych emocji. Takich które po zakończeniu filmu, czy festiwalu siedzą w głowie i nie pozwalają zasnąć. Kłębią myśli, stawiają pytania, czasem dają odpowiedzi albo i nie…. Zwykle są to uniwersalne emocje, normalne, ludzkie. Szczęście, miłość, strach, zazdrość, nienawiść. Sceneria i okoliczności, w których te emocje powstają i się rozwijają są nam, żeglarzom, bardzo bliskie, są „nasze”. Dlatego odbieramy je tak intensywnie.
Rejs pokazany w filmie „Zagubieni” wymyślił Australiczyk Jesse Martin. Kilka lat wcześniej , w 1999 roku, został najmłodszym żeglarzem, który opłynął świat jachtem żaglowym samotnie, bez przystanków i bez żadnej asysty po drodze. Miał 18 lat. Był pierwszym z „serii nastolatków”, którzy na przełomie wieku ruszyli w samotne wokółziemskie rejsy pod żaglami.
Po rejsie stał się bardzo rozpoznawalną osobą. Był zapraszany do telewizji, do różnego rodzaju show. Opowiadał o wyczynie, o byciu sobą, miał wielki wpływ na młodych ludzi. Motywował ich i uskrzydlał. Mając osiągnięcia i sławę bez większych kłopotów zebrał od sponsorów prawie 2 mln australijskich dolarów na kolejny projekt.
Miał to być 3–letni rejs dookoła świata, eksperyment, trochę przypominający Big Brothera. Załogę pięknego drewnianego kecza o nazwie „Kijana” stanowiła grupa młodych ludzi. Jesse chciał udowodnić, że młodzi ludzie są odpowiedzialni i potrafią realizować naprawdę wielkie przedsięwzięcia. Mieli żeglować, miło spędzać czas i filmować swoje przygody. Mieli nabierać doświadczenia i dorośleć. Australijska telewizja zakontraktowała 13-odcinkowy serial o tej podróży. Takie miał plany…
„Oni nie wiedzieli czego szukali. Wydawało im się, że bycie podróżnikiem jest łatwiejsze niż normalne życie”.
Zrealizowany w trakcie tej podróży przez Jesse film został upubliczniony dopiero w 2009 roku. Jesse tej historii chyba najzupełniej w świecie się wstydził. „Zagubieni” to opowieść o młodości, o wielkim apetycie na życie, marzeniach… ale często idącej razem z tą młodością życiowej naiwności i próbie mierzenia sił na zamiary.
Na ekranie widzimy grupę młodych ludzi, ale prawdziwymi bohaterami są emocje. To one grają prawdziwe role, to one są sprawcze, to one prowadzą ludzi do dalszych kroków, i dzięki nim toczy się historia. Zintensyfikowane do granic wytrzymałości, pchnięte do skrajności, niewytrzymujące sytuacji na morzu, jachtu, małej przestrzeni, niedojrzałych słów i gestów ich właścicieli, prowadzą w kierunku tragedii.
Tak. Właśnie dlatego chcę pokazać film „Zagubieni”.
Andrzej Minkiewicz